Przykurcz ścięgna zginacza głębokiego palców u szczenięcia doga niemieckiego - opis przypadku
Opisywane w literaturze przypadki przykurczów ścięgien zginaczy głębokich palców dotyczą głównie koni, a w szczególności źrebiąt. Choroba ta dotyka zwykle nowo narodzone źrebięta jako wrodzona wada, lub u koni dorosłych jako następstwo zapalenia tegoż ścięgna np. po ochwacie.
U szczenięcia spotkałem się w swej praktyce z tak silnie wyrażonym przykurczem po raz pierwszy. Zdarzało się czasami, że szczenięta w wieku pomiędzy 7 a 16 tygodniem życia przeginają nadgarstek w kierunku przednim, opierając się na palcach i koślawiąc łapkę. W konsekwencji (przy utrwaleniu tego nawyku) może utworzyć się tzw. koziniec. W praktyce wygląda to tak, jakby szczenię zginało staw nadgarstkowy ku przodowi. Zwykle trwa to z przerwami 1-3 dni i wszystko wraca do normy bez jakiegokolwiek leczenia.
W opisywanym tutaj przypadku, przykurcz trwał nieprzerwanie ponad trzy tygodnie, co skutkowało już u silnie rosnącego szczenięcia deformacją kończyny i złą motoryką ruchu. Łapka była wykrzywiona nie tylko ku przodowi (w stawie nadgarstkowym), ale też w bok, ponieważ pies nie mógł prawidłowo przenieść ciężaru ciała na chorą stronę. Nadgarstek był niestabilny, wystąpiła rotacja wewnętrznej powierzchni dłoni na zewnątrz. W konsekwencji pojawił się nie tylko koziniec, ale też opuszczenie w dół łopatki. Także palce uległy wyprostowaniu, gdyż ciężar chorej łapy zamiast na poduszeczkę dłoniową, przeniósł się na poduszeczki palcowe. Problem z poruszaniem się obejmował także resztę ciała. W wyniku braku prawidłowego podparcia przodu (a jak wiadomo przednie kończyny przyjmują na siebie większość ciężaru ciała psa), podstawieniu pod brzuch uległy kończyny tylne. Dało się zauważyć w nich zbytnie napięcie mięśni udowych. Grzbiet uległ wygięciu w górę. Całość przedstawiała dość żałosny widok. Szczenię miało zachowany apetyt i witalność. Nie gorączkowało. Jako pokarm dostawało karmę ProPak dla maluchów. Przy badaniu, ścięgno zginacza palców było zgrubiałe, bardzo napięte ale niebolesne. Przy odciążeniu kończyny, przy badaniu, wzajemne stosunki poszczególnych elementów kostnych kończyny jak i nadgarstka, były prawidłowe.
Nie znalazłem w literaturze opisu podobnego przypadku u psa, a tym bardziej leczenia.
Zdecydowałem się na leczenie podobne jak u źrebiąt.
Po pierwsze należało usztywnić kończynę w prawidłowym jej ustawieniu. Opatrunkiem była lignina (zamiast gipsu) i elastyczny bandaż. Usztywnienie obejmowało głównie nadgarstek i podramię. Po drugie przykurczone ścięgno należało stopniowo rozciągać poprzez masaże, rozgrzewanie, naciąganie. Do rozgrzewania użyłem balsamu rozgrzewającego na bazie tzw maści końskiej lub kamfory (jak kto woli - kiedyś były takie malutkie okrągłe pudełeczka z maścią rozgrzewającą na zatoki, bardzo śmierdzące kamforą)). Maść była wcierana aż do momentu, gdy czuło się ciepło. Na to zaraz szła owijka z ligniny i bandaż. Otrzymało też doustnie witaminę A,D3 w dawce 1 kapsułka dziennie przez 7 dni, oraz jednorazowo doustnie witaminę E i selen. Domięśniowo, w dawce 0,3 ml/10 kg podałem także lek, który bardzo lubię w przypadkach ortopedycznych, a mianowicie Cartrophen Vet, który powtarza się w czterech dawkach co 7 dni. Szczenię miało ruchu do woli, głównie zalecałem spacerki na dworze, po zróżnicowanym podłożu, zabawy w piasku, wspinanie się na przeszkody, na pagórki oraz robienie tzw taczki. Tak intensywne leczenie dało pierwsze efektu już po kilku dniach – była mniejsza koślawość nadgarstka, choć on sam nie był jeszcze w stanie prawidłowo utrzymać kończyny. Po następnych 2-3 dniach, szczenię biegało już na wyprostowanej kończynie. Usztywnienie pozwoliło na powrót łopatki na swoje miejsce, mięśnie wcześniej unieczynnione chorobą powrotem podjęły funkcje. Tylne kończyny jeszcze przez kilka dni były podstawione pod brzuch, ale w wyniku dużej dozy ruchu, także przejęły funkcje napędowe. Szczenię przestało drobić kroczki, powróciło do pełnej sprawności.
W sumie zastanawiam się, co by się stało przy nie leczonej postaci takiego przykurczu. Na pewno wobec bardzo intensywnego w tym wieku wzrostu malucha, zmiany w kośćcu utrwaliły by się, nie mówiąc już o wadliwej motoryce ruchu.
Fotografie w artykule pochodzą z własnej praktyki – przedstawiają chorą kończynę przed podjęciem leczenia, w trakcie i po leczeniu.
Lek.wet Piotr Mikuć
Hod.Myśliwi Wodana FCI
U szczenięcia spotkałem się w swej praktyce z tak silnie wyrażonym przykurczem po raz pierwszy. Zdarzało się czasami, że szczenięta w wieku pomiędzy 7 a 16 tygodniem życia przeginają nadgarstek w kierunku przednim, opierając się na palcach i koślawiąc łapkę. W konsekwencji (przy utrwaleniu tego nawyku) może utworzyć się tzw. koziniec. W praktyce wygląda to tak, jakby szczenię zginało staw nadgarstkowy ku przodowi. Zwykle trwa to z przerwami 1-3 dni i wszystko wraca do normy bez jakiegokolwiek leczenia.
W opisywanym tutaj przypadku, przykurcz trwał nieprzerwanie ponad trzy tygodnie, co skutkowało już u silnie rosnącego szczenięcia deformacją kończyny i złą motoryką ruchu. Łapka była wykrzywiona nie tylko ku przodowi (w stawie nadgarstkowym), ale też w bok, ponieważ pies nie mógł prawidłowo przenieść ciężaru ciała na chorą stronę. Nadgarstek był niestabilny, wystąpiła rotacja wewnętrznej powierzchni dłoni na zewnątrz. W konsekwencji pojawił się nie tylko koziniec, ale też opuszczenie w dół łopatki. Także palce uległy wyprostowaniu, gdyż ciężar chorej łapy zamiast na poduszeczkę dłoniową, przeniósł się na poduszeczki palcowe. Problem z poruszaniem się obejmował także resztę ciała. W wyniku braku prawidłowego podparcia przodu (a jak wiadomo przednie kończyny przyjmują na siebie większość ciężaru ciała psa), podstawieniu pod brzuch uległy kończyny tylne. Dało się zauważyć w nich zbytnie napięcie mięśni udowych. Grzbiet uległ wygięciu w górę. Całość przedstawiała dość żałosny widok. Szczenię miało zachowany apetyt i witalność. Nie gorączkowało. Jako pokarm dostawało karmę ProPak dla maluchów. Przy badaniu, ścięgno zginacza palców było zgrubiałe, bardzo napięte ale niebolesne. Przy odciążeniu kończyny, przy badaniu, wzajemne stosunki poszczególnych elementów kostnych kończyny jak i nadgarstka, były prawidłowe.
Nie znalazłem w literaturze opisu podobnego przypadku u psa, a tym bardziej leczenia.
Zdecydowałem się na leczenie podobne jak u źrebiąt.
Po pierwsze należało usztywnić kończynę w prawidłowym jej ustawieniu. Opatrunkiem była lignina (zamiast gipsu) i elastyczny bandaż. Usztywnienie obejmowało głównie nadgarstek i podramię. Po drugie przykurczone ścięgno należało stopniowo rozciągać poprzez masaże, rozgrzewanie, naciąganie. Do rozgrzewania użyłem balsamu rozgrzewającego na bazie tzw maści końskiej lub kamfory (jak kto woli - kiedyś były takie malutkie okrągłe pudełeczka z maścią rozgrzewającą na zatoki, bardzo śmierdzące kamforą)). Maść była wcierana aż do momentu, gdy czuło się ciepło. Na to zaraz szła owijka z ligniny i bandaż. Otrzymało też doustnie witaminę A,D3 w dawce 1 kapsułka dziennie przez 7 dni, oraz jednorazowo doustnie witaminę E i selen. Domięśniowo, w dawce 0,3 ml/10 kg podałem także lek, który bardzo lubię w przypadkach ortopedycznych, a mianowicie Cartrophen Vet, który powtarza się w czterech dawkach co 7 dni. Szczenię miało ruchu do woli, głównie zalecałem spacerki na dworze, po zróżnicowanym podłożu, zabawy w piasku, wspinanie się na przeszkody, na pagórki oraz robienie tzw taczki. Tak intensywne leczenie dało pierwsze efektu już po kilku dniach – była mniejsza koślawość nadgarstka, choć on sam nie był jeszcze w stanie prawidłowo utrzymać kończyny. Po następnych 2-3 dniach, szczenię biegało już na wyprostowanej kończynie. Usztywnienie pozwoliło na powrót łopatki na swoje miejsce, mięśnie wcześniej unieczynnione chorobą powrotem podjęły funkcje. Tylne kończyny jeszcze przez kilka dni były podstawione pod brzuch, ale w wyniku dużej dozy ruchu, także przejęły funkcje napędowe. Szczenię przestało drobić kroczki, powróciło do pełnej sprawności.
W sumie zastanawiam się, co by się stało przy nie leczonej postaci takiego przykurczu. Na pewno wobec bardzo intensywnego w tym wieku wzrostu malucha, zmiany w kośćcu utrwaliły by się, nie mówiąc już o wadliwej motoryce ruchu.
Fotografie w artykule pochodzą z własnej praktyki – przedstawiają chorą kończynę przed podjęciem leczenia, w trakcie i po leczeniu.
Lek.wet Piotr Mikuć
Hod.Myśliwi Wodana FCI